niedziela, 23 lutego 2014

Azariasz

Jest o czym pisać. Zdecydowanie. Nie zawsze jest jednak możliwość. To prąd wyłączają, to internet zabierają, to internet sam się zabiera i znika gdzieś przed najniższą kreseczką, to znowu całodniowa wyprawa na jakieś safari lub pół- do najbliższego miasta na targ, czy też nocny wypad do stolicy w celu odwiezienia kolegi na samolot. No żywcem nie ma kiedy wyjąć dwóch godzin na pisanie. A wszystko, o czym się chciało urasta do rozmiarów kilkudziesięciostronicowej książki. No bo i o prądzie, a w zasadzie jego braku; i o dzikich zwierzętach na wyciągnięcie ręki; o słodkich owocach i targowaniu; i o spaniu w Toyocie by można. I tych dwóch godzin nie starcza. Teraz na przykład mam godzinę piętnaście na skończenie i opublikowanie tego posta, gdyż po tym czasie Motorek idzie spać i my, siłą rzeczy, również. Motorek jest na chodzie prawdopodobnie przez dzisiejszą burzę - albo gdzieś walnęło i pozbawiło nas elektryczności, albo wyłączyli profilaktycznie i zapomnieli włączyć.
...
Drodzy, którzy to czytacie. Jest godzina 22:47. Przed godziną zadzwoniła s. Fabiana z prośbą o poprowadzenie samochodu. Właśnie wróciłam z nocnego nagłego wyjazdu do miejscowego dyspanseru. Zawieźliśmy tam Azariasza, chłopaka z siódmej klasy, z objawami traumy. Na razie nic nie wiemy, ale proszę, jeśli możecie, wesprzyjcie go modlitwą, dobrą myślą. On tego bardzo potrzebuje.

Z pisania dalszego dziś zatem nici. I tak się zdarza. Zaraz nie będzie prądu a i ja na razie nie mogę zebrać myśli. Obiecuję, że jeśli znajdę okazję, to napiszę coś jutro. A teraz dobrej nocy Wam i proszę, trzymajcie kciuki za Azariasza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz