czwartek, 19 czerwca 2014

to die/ta/


Aby osłodzić sobie życie, jem właśnie czerwonego grejpruta, bo cukru mi nie wolno. W związku z tym, że nie wolno, nie zjem na przykład truskawkowej tarty pachnącej wyśmienicie, która trafiła do nas poniekąd w wyniku obciętego opuszka palca.
Nie zjem też wielu innych potraw, które świętować dziś będą okrągłość mojego brata.
Umówione spotkanie zanim-to-wszystko, pewnie nie dojdzie do skutku. Powody mogą być różne
Moje myśli wracają tam, do tego miejsca, w którym niedawno zostawiłam coś, jakąś część. Jakiegoś mięśnia chyba. One prawdopodobnie też wolą tam być.
Nie wiem, czy wróciłam stamtąd inna.
Czy po prostu zapomniałam już, jak to jest.
Czuję się lekko, bo nie dostarczam sobie żadnych tłuszczów i niemal żadnych cukrów, i ciężko, dlatego, że tego nie robię.
Prawda nas wyzwoli. Pod warunkiem, że jest jedna i cała.
Staram się zapomnieć o kawie, pijąc przegotowaną wodę z cytrynowym sokiem.

Obumrzeć muszę, aby żyć.

wtorek, 3 czerwca 2014

wolontariat (jeśli podczas gotowania wyleje ci się coś na kuchenkę, możesz to posprzątać)

To nie jest li tylko praca bez wynagrodzenia.
To zaangażowanie.
To czynienie życia milszym, przyjemniejszym, wygodniejszym ludziom, z którymi się żyje.

Jesteś wolontariuszem - robisz coś dla innych. Aby być wolontariuszem nie trzeba jechać do Afryki. Można nim być w krakowskim mieszkaniu, do którego przez okno zagląda chory kasztan.

Wolna wola dana nam w tym życiu, to w ogóle jakiś odlot. Nic nie musisz. Wszystko możesz.

Jeśli podczas gotowania wyleje ci się coś na kuchenkę, nie musisz tego sprzątać. Wcale nie musisz czyścić tostera po roztopionym żółtym serze. Ale możesz to zrobić. Czyż to nie jest piękne? Takie uczucie, że możesz zrobić coś dla innych z własnej, wolnej woli. Nawet jeśli oni tego nie docenią.

No i jest taki, który na pewno doceni.
Bo widzi tam, gdzie nikt nie widzi.