sobota, 11 lipca 2015

Po trzykroć: W KOŃCU!


Po pierwsze: DZIECI.
Wczoraj dotarłyśmy z Anią do Kibeho. Podróż naszą całą zgrają (sR, Ania, Niuniek-kierowca, ja oraz tona naszych bagaży) zaczęliśmy niedługo po pallotyńskim śniadaniu, w okolicach godziny 9. Niestety na miejsce dojechaliśmy po 12 godzinach i to bez siostry, która w wyniku ciągłych problemów z odbiorem kontenera zmuszona była zostać w Kigali jeszcze do poniedziałku. Za nami cały dzień załatwiania, jeżdżenia po potrzebne zgody od instytucji do instytucji, wracania się z drogi do Kibeho, stania w korkach gorszych niż krakowskie... Ale nic to. W końcu spotkałam się z dzieciakami! Czekały na nas od środy. Uścisków nie było końca! W rezultacie Mamy Nocne musiały trochę na dzieciaki pokrzyczeć, żeby wracały do łóżek, a przede wszystkim dały nam oddychać :)
Dziś też przyłażą pod byle pretekstem, kochane gęby! :)

Po drugie: LWY.
Z rwandyjskiego dziennika "The New Times", na który rzuciłam gdzieś wczoraj okiem w jednej z odwiedzanych przez nas instytucji, wiem, że od 1 lipca są już lwy w Akagera Park. O tym, że mieli je sprowadzić, słyszałam już w zeszłym roku. Miło, że doszło to do skutku. Ostatnie lwy w Rwandzie widziano w czasach ludobójstwa. Także, jeśli ktoś myślał o tym, żeby mnie tu odwiedzić, to jest dodatkowy powód. :) Ja jeszcze mam zaległe żyrafy, bo jak tam byłam to się z nimi minęłam, także chętnie wybiorę się znów. Zatem zapraszam! Ja się ucieszę, rwandyjska turystyka się ucieszy, lwy się pewnie też ucieszą... ale spokojnie, mam gaz na tygrysy - domyślam się, że na lwy też zadziała, jakby lwia radość była zbyt duża i sytuacja zaczęła wymykać się spod kontroli. A, i jeśli się już wybierzecie, to najlepiej przyjedzcie samochodem, i to jakimś terenowym. Bo siostry sprzedały Maluszka, a na nogach do Akagery nas nie wpuszczą.

Po trzecie: MAMA.
Ten moment, kiedy czytasz pierwszego w życiu maila od swojej mamy skierowanego bezpośrednio do ciebie i nie możesz powstrzymać słonawych kropli spływających ci po policzku. Bo Ona pisze do ciebie takie rzeczy! "Moja Kochana bardzo się cieszę ze wszystkich nowych wiadomości. Tutaj wszystko po staremu  tylko Iza zaprzyjaźniła się z dziećmi z Warszawy."
albo "Iza jest wyjątkowo bystra i zabawna, oświadczyła mi dzisiaj, że piosenka o kochaniu jest dla Ciebie wszystko w zależności od okoliczności, bo śpiewa ją też dla mamy, albo dla mnie."
Tu kończą mi się słowa.
Już nic nie trzeba.

 
 
Dziś oczywiście tak. Nie inaczej.
Mt 19,29

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz