poniedziałek, 13 lipca 2015

cisza

Jest pewnego rodzaju mistyka w śpiewie młodej Mamy sprzątającej dziewczęcy internat. Ona nie ma o tym pojęcia, ale kiedy jej tak słucham, to wyobrażam sobie wnętrze wiekowej świątyni, niekoniecznie dużej, o grubych kamiennych murach, puste, oświetlone światłem wschodzącego słońca wpadającym przez wąskie okna. Wnętrze w którym trwa coś nienazwanego, niedającego się opisać.
Dzięki niej, biegle operującej internatowym mopem, przeniosłam się na chwilę w inny świat. W świat, w którym bywałam nie raz, i który tak bardzo mnie zachwycał.
Włochy.
Słoneczne, leniwe, mistyczne.
Moje.
Przynajmniej dwie bliskie mi osoby właśnie tam teraz są i w zupełnie różne od siebie sposoby otwierają się na Głos. W samotności i we wspólnocie. Podróżując i pozostając w jednym miejscu.
Tym, co je łączy jest cisza.
Cisza, dzięki której obie uczą się słuchać.
Nie może istnieć słowo, jeśli zarazem nie ma ciszy. /A. Pronzato/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz