czwartek, 24 kwietnia 2014

...

Są takie miejsca i takie momenty, kiedy nie sięgam po aparat. Choćbym nie wiem jak myślała wtedy o tych, których tu ze mną nie ma i z którymi będę dzielić się tym, co tu przeżywam, jak tylko wrócę do siebie - nie potrafię. Nie chcę.

Miejsce pamięci. Trzy dni temu minęła tam dwudziesta rocznica. Miejsce trąci propagandą, co mnie zupełnie już nie dziwi. Ale ja nie o tym.

To miała być szkoła. Pięknie położone technikum z zapleczem mieszkalnym. W kwietniu tamtego nieszczęsnego roku była jeszcze w trakcie budowy. Jej otwarcie planowane było na styczeń roku następnego. Nigdy się tego nie doczekała.

Zebrało się tam ze trzydzieści tysięcy ludzi. Schodzili w to miejsce przez dwa tygodnie ze wszystkich okolicznych wzgórz, bo uwierzyli w czyjeś obietnice, że zapewni im ono bezpieczne schronienie w tym niespokojnym czasie.
Przez dwa tygodnie żyli tam w jednej wielkiej wspólnocie. Bez względu na pochodzenie.

Zabijać zaczęto o świcie. Wszystkich, bez względu na cokolwiek. Niektórzy próbowali się bronić - rzucając w oprawców cegłami z niedokończonej budowy. Na niewiele się to zdało.
Wszystko skończyło się w południe.

Niektórzy z tych trzydziestu tysięcy wiecznie odpoczywają teraz na stołach, poukładani jeden za drugim, jako atrakcja dla turystów. Reszta w zbiorowym grobowcu, stworzonym nieopodal.


2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aguś, będę opowiadać jak wrócę. Celowo też, nie używam nazw własnych tych, o których pytasz. Karty z dostępem do sieci są rejestrowane - kto wie jakie licho mnie tu monitoruje. Ostatnimi czasy dzieje się w tym państwie nieciekawie, więc wolę dmuchać na zimne. :)

    OdpowiedzUsuń