poniedziałek, 27 stycznia 2014

Wszystkie moje źródła

Ostatni poniedziałek w Krakowie. Pierwsze przymiarki walizkowe i bałwan z suchego śniegu zrobiony z Frankiem na podwórku w ramach przerwy w przygotowaniach i zwykłej troski o dziecięcą rozrywkę. A w głowie ciągle Ukraina i RCA i nieustannie powracające pytanie o źródła tego zła, na przemian z tym, gdzie ja zmierzam, dlaczego i przez kogo.

I jeszcze coś.
Jeśli czeka mnie tam trud, już wiem w jakiej intencji go ofiaruję. Są takie chwile w życiu ludzi, kiedy wydaje im się, że pewne sprawy zabrnęły za daleko i nie ma już powrotu do normalności. Wszystko staje się przeciwnikiem, nawet to, co z gruntu swej natury jest wcieleniem niewinności. Brakuje już nadziei, a to podobno ta, co umiera ostatnia. Niestety, umarła. Pustka, nic już nie ma.
Nic poza Tym, który wszystko może wskrzesić.



Dzisiejsze Słowo "z ręki": J 15, 7. Dzięki Anusiak! :*
JUŻ DAWNO.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz