niedziela, 26 stycznia 2014

Jeszcze tydzień, a potem jeszcze dwa miesiące, a potem jeszcze cała reszta

Jeszcze Kraków. Widmo siedmiu dni wypełnionych różnego rodzaju przygotowaniami, z niedosprzątanym pokojem i niedopiętym planem działania, z niedoinformowaną do końca Agatą, i z niemożnością pożegnania się ze wszystkimi. Za siedem dni wyruszam. Udaję się na podbój niedawno odkrytego w sobie lądu o roboczej nazwie "chęć pomocy potrzebującemu człowiekowi bez oczekiwania czegokolwiek w zamian". No dobra, trochę przesadziłam z tym nie-oczekiwaniem, ale jak już wspomniałam, nazwa jest robocza. Uściślijmy: owo "cokolwiek" odnosi się do "dóbr materialnych". I gra.

Moja szarża potrwa dwa miesiące. Mam nadzieję, że uda mi się zająć jakąś część terytorium i wytrzebić z niego wszelkie lęki.

I że na całą resztę  pozostanie nadzieja na jeszcze więcej.

Słowo "z ręki" na dziś: Lb 6, 24-24. Dzięki Izu! :*
No i jak tu nie brnąć w to dalej? :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz